Acer

 

https://fitwheels.eu/

 

Sunday Cycling 31-03-2019 Solid Road

Kategoria

Sunday Cycling 31-03-2019

 

Amatorski sezon  w Polsce się właśnie rozpoczął. Oficjalnie mówi się o tym że sezon otwiera Mnich nieoficjalnie sa inne imprezy przed mnichem. Nie maja prestiżu i tradycji Mnicha ale są…wcześniej. Takim wyścigiem jest wyścig  z cykjlu Solid Road  w Krzywiniu. 5 x 15 kilometrowa pętla. Około 200 osób na starcie i naładowani energia kolarze. Relacje  z wyścigu przygotował dla Was Radek Mazur kolarz naszej ekipy. Roa-dRacing.pl ścigał się  w Krzywiniu  w składzie :Kamil Gromnicki, Igor Kaźmierczak, Łukasz Łopuszyński, Radosław Mazur.

 

Wrażenia z wyścigu spisane przez Radka, żarty  z Łukasza maja swoje wytłumaczenie obaj Panowie to sąsiedzi i rywale z jednego osiedla Malowniczego we Wrocławiu ma się rozumieć.

 

„W tym roku postanowiłem trochę wcześniej rozpocząć sezon wyścigów szosowych. Pierwszą nadarzającą się do tego okazją był wyścig z cyklu Solid Road w Krzywiniu niedaleko Gostynia. Na wyścig pojechałem razem z Łukaszem, teamowym talentem, który czeka na odkrycie przez zawodowe grupy 😊

Od strony organizacyjnej zawody można zaliczyć do kategorii niższej niż cykl Via Dolny Śląsk. Na wjeździe do miasta brak jakiegokolwiek oznakowania o wyścigu, biurze zawodów czy parkingach. Brak też wyznaczonych miejsc dla przyjeżdżających zawodników. Pakiet startowy bez zastrzeżeń. Numery startowe odbierało się sprawnie wraz z agrafkami oraz tzw. trytkami.

Co się zaś tyczy samych zawodów – całkowity dystans wyścigu to 75km składający się z 5 pętli po 15km każda. Jakość asfaltów przeciętna, jedynie na odcinku Wieszkowo – Żelazno był równy, niedawno położony asfalt. Pozostałe fragmenty typowe dla polskich lokalnych dróg. Na trasie były 2 miejsca z podjazdami, które powodowały selekcję pośród peletonu. To odcinek przed Wieszkowem na 4km pętlu oraz hopka pomiędzy Żelaznem a Lubiniem w okolicach 9km pętli.

road-racing.pl
Łukasz, Kamil Igor- Road-Racing.pl

Na starcie zjawiło się ponad 220 zawodników i niestety, tutaj objawiła się największa wada wydarzenia, z której organizatorzy powinni wyciągnąć wnioski na kolejne zawody w tej serii. Cała grupa została wypuszczona jednocześnie a sam start miał formę startu lotnego. Cały peleton był pilotowany przez ok. 1,5-2km przez pojazd organizatora i po sygnale z pojazdu wyścig oficjalnie się rozpoczął. Duża liczba kolarzy w jednym miejscu, niezbyt szeroka droga powodowały, że ryzyko kraks było dosyć wysokie. I tak też się stało, już po ok. 3,5km od linii startu wydarzyła się kolizja, wskutek której ucierpiało co najmniej 2 kolarzy, a dodatkowym niepożądanym efektem było to, że ok. 60 osobowa grupa została odłączona od reszty peletonu. Niestety, w tej grupie byłem i ja. Dalsza jazda była dosyć męcząca, bo mało kto chciał współpracować i jeździć na zmiany, skutkiem czego przez znaczną część wyścigu naszą grupę prowadziły 3 osoby, razem ze mną. Jest to chyba dość typowa bolączka amatorskich wyścigów. Ostatnie 4km jechałem w peletonie i na finiszu udało mi się wyprzedzić prawie wszystkich zawodników z mojej grupy, za wyjątkiem 1 osoby.

Generalnie wyścig można uznać za całkiem ciekawy, pod warunkiem zmiany formy startu.

Aha, i nauczka na przyszłość – załatwiaj swoje potrzeby fizjologiczne z odpowiednim wyprzedzeniem, inaczej będziesz startować z końca peletonu 😉”

 

Tyle od Radka na wyścigu był również nasz autentyczny talent Kamil Gromnicki i niemniej utalentowany Igor Każmierczak Kamil miał krakse podczas finiszu pierwszej grupy 3 szprychy wyrwane  z koła kolarze wzięli  w kleszcze naszego Pocket Rocket Kamila. Nic to kolarzowi nic się praktycznie nie stało walczymy dalej. Igor finiszował dość wysoko. Jak sa zauważył przepalanie nogi bardzo dobrze mu zrobiło. Udowadniał to już dzisiaj startując  w zawodach MTB na przełaju i zajmując 11 miejsce. Mimo tego że po pierwszym kółku łańcuch mu spadł. Osobna fotorelacja z wyścigu  w tygodniu.

 

Wracając do Krzywinia wydarzył się tam przełom technologia czy Strefa Sportu użyła komunikacji radiowej na wyścigu. Hmm czy to nie lekka przesada tu nie ma walczących na przełęczach o zwycięstwo 3 grup 8 pomocników stacji przekaźnikowych. Niemniej jednak co nie jest zabronione jest dozwolone jak znam życie już wczoraj pierwsi chętni przeszukiwali Aliexpres za podobnym sprżetem 30 dni, darmowa przesyłka od rządu chińskiego i radia będą  w kolejnej grupie. Zbroimy się . To trochę jak wyścig Zbrojeń USA -Związek Radziecki. Pamiętajcie USA to my😉.

Taka mała dygresja ostatnio naszło mnie co takiego zajebistego jest  w kolarstwie. Dlaczego nie można się od niego uwalniać jak już się wkręcisz. ..?

Kolarstwo spełnię idealne wymogi zajęcia dla facetów. Charakter facetów kształtował się przez tysiąclecia. Naturalnym zjawiskiem było to że zaznawał codziennie ruchu. Naturalnym zjawiskiem było tez dbanie o sprzęt do walki włócznie łuki kusze to wszystko musiało być sprawne i nadające się do użycia  w walce. Szykowanie tego sprzętu i plotkowanie o nim  z kolegami też pewnie było nieobce mężczyznom np.  w średniowieczu. Dziś Topór zastąpił rower poza tym nic sienie zmieniło. Dalej drużyny się organizują maja swoje barwy, jada na pole bitwy czytaj wyścig. Przed tym szykują sprzęt. Dawne rumaki to dziś rower. Gadają o tym non stop itd. I to jest piękne i to jest zgodne  z naszymi genami. Jak najbardziej kolarstwo to sport dla kobiet potrafią one fenomenalnie walczyc Mistrzostwa Świata kobiet na Szosie to często bardziej atrakcyjne widowisko niż mężczyzn. Niemniej jednak przemyślenia na temat mężczyzn są spójne i jakoś mi pasują… Mam nadzieję że Wam też jakie macie na ten temat dajcie znać  w komentarzu pod postem.

 

Dziś, co muszę nadmienić,  w pięknym stylu Gent Wevelgem wygrał Idol ciężkich kolarzy-  Alexander Kristoff. Jaki ten człowiek ma ga, jak on jest wytrenowany. Genialnie tez jeździ taktycznie . Dziś prewencyjnie wyjechał przed druga grupę, przed dwoma trudniejszymi podjazdami  W razie czego co najwyżej go najdą pomyślał a nie przejdą. Później tylko atomowy finisz i sympatyczny Norweg mógł się cieszyć  z zwycięstwa w prestiżowym klasyku.Z tydzień Flandria o ile sie nie mylę tam sie będzie działo. Greg Van Averamet wygląda na wyścigach jakby jeździł  w jednoosobowym Teamie póki co. Nie ma do pomocy kompletnie nikogo. Mam nadzieję że CCC team po sezonie pozyska  z dwóch mocnych ludzi do pomocy inaczej o wygrywanie czegokolwiek może być ciężko. Na tym chyba nikomu nie zależy a już na pewno nie nam kibicom.

 

To już za tydzień! Do zobaczenia na Mnichu!!

 

Bartosz Kasprzyk,

Radosław Mazur

Road-Racing.pl