Acer

 

https://fitwheels.eu/

 

Kolarska niedziela Visegrad V4 Via Dolny ŚŁąsk

Kategoria

Via Dolny Śląsk V$ Visegrad Sobótka

Via Dolny Śląsk gdyby nie istniało ktoś koniecznie musiał by je stworzyć, kolarze górscy od lat maja swoje cykle Bikemaraton Kaczmarek i inne, szosowcy  w cyklach mieli imprezy maratonowi.  Aż tu nagle  w zeszłym roku powstało Via Dolny Śląsk Nie wnikam  w szczegóły kto to zorganizował czy to zbiór niezależnych wyścigów pod jednym szyldem, czy nie . Nie obchodzi mnie to, cykl był oczekiwany i skazany na sukces. Twarzą cyklu został Bartek Huzarski, pewnie włożył sporo pracy  w jego organizowanie promocję itd. . Ale  z pewnością są też inne osoby które pracowały i Tworzyły VDŚ. Finał jest taki, że są to jak na szosę oblegane imprezy i chętnie się na nie jeździ. Biura działają ultraszybko Miła profesjonalna obsługa i kolarze sa jakoś mniej napięci niż interesanci na poczcie. W tym roku też pogoda jest taka jakbyś ktoś grubo na tacę sypał  w tej intencji😉 Ostatnio amatorzy  z Dolnego Śląska i okolic ścigali się na płaskiej trasie  w Miękini. Dziś Sobótka. Sobótka to wiele możliwości trasy. Ja jeździłem jeszcze przez przełęcz Tąpadla długim podjazdem 5 % tak ze 2 km i to równe 5 % takie Strzegomiany tylko równo i ponad 2 razy dłużej. Później zjeżdżało się jakby za górę Sobótka stromym zjazdem  z jedna niebezpieczną agrafką i rura przez wioski do Sobótki. Też fajna pętla . Wariantów  z Winna góra też jest kilka dziś jechaliśmy chyba najcięższy Podjazd zaczynał się od najazdu na prosta finiszową a kończył 400 metrów za Strzegomianami po pokonaniu ścianki która możecie obejrzeć na filmiku Marcina Cawricza.

Road-Racing.pl pojawił się dziś na wyścigu  w 9 osobowym składzie. Tomek i Romek na prestiżowym Pro i reszta załogi na rozrywkowym Fun . Nadzieję należy pokładać  w młodych, stąd ja stawiam na kolarza  z którym  w ostatnim roku wg Stravy miałem najwięcej wspólnych rundek, czyli na Oliwera. Poznaliśmy się przez redaktora Marka Śledzionę. Dzień jest bardzo łatwy do odtworzenia . Był to dzień  w którym ustanowiłem KOM na legendarnym hopku  w Osiecznicy ;-). Poprawił mnie o sekundę dwa lata później Tomek Kiendys i tak już zostanie władze gminy zabudowali ostatnie 60 metrów rondem…

 Tak to właśnie poznałem Oliwera: zapowietrzony, niedotleniony ale  z lekarzem Arkiem przy boku i Oliwerem  w grupce chłopaków. Polecieliśmy dalej na dzikie tempówki na Parową Później jakieś przeciąganie na powrocie do domu i tak to Oli dołączył do drużyny Road-Racing.pl Jako że chłop młody to i postęp przyszedł szybko. Zaszczepiłem  w nim miłość do dłuższych tempówek i co nie trzeba było odkrywać zbyt długo, do sprintu. Sobótka dzisiejsza to drugi wyścig  w życiu poza Bolesławcem Oliego i 11 miejsce  w M20 po jakiś 3 tygodniach jazd poważniejszych  w tym roku. Do imprezy docelowej jeszcze półtora miesiąca Jak Oli stanie na podium włażę do rzeki  z tymi nenufarami  w Żmigrodzie( jest tam taki most na mecie jako że mam pamięć fotograficzną pamiętam piękne kwiaty na rzece Barycz  z zeszłego roku). Chłopaki  w teamie wiedza że moje słowo droższe od złota ściągam Sidi i włażę do rzeki. Warunek pudło na Fun  w M20 . A co? jak się bawić to tak żeby jeszcze na emeryturze było o czym gadać😉

W załodze naszej na małym dystansie, od którego pozwolę sobie dziś zacząć był również Kuba . Kuba odsapnął po obozie nad Gardą  z Młynkiem  z Młynkiem lekko nie jest inspirację szkoła treningową Związku Radzieckiego sa wyraźnie widoczne . Kolarz ma czuć jeszcze 4 dni że był na grupce Jak odpocznie poczuje efekty. Dziś Kuba wystartował  w charakterystyczny dla siebie dynamiczny sposób Pojechał bardzo ładne zawody. Podobnie Łukasz jego to nie widziałem ani chwili Łukasz posiadając analityczny umysł antycypuje ruchy grupy kolarzy i tak załaduje od startu że zawsze jest  z przodu. Łukasza poznałem właśnie  w Żmigrodzie krótkim ryknięciem zachęciłem do zmiany i tak już jakoś poszło 😉 Łukasz to człowiek który humor mi poprawia od pierwszego odezwania się jak dziś wylistował zakres swoich niedociągnięć to się zacząłem zastanawiać jak on w ogóle będzie jechał licznika brak niewiadoma gdzie jesteś ale dzięki Bogu jakoś na metę trafił  z bardzo ładnym czasem. Impreza docelowa u Łukiego to też Żmigród. Z Marcinem i gdzieś  w jego pobliżu raz  z przodu raz  z tyłu jechałem do Szczytu Winnej góry czując się całkiem spoko. Zjazdy to moja bolączka a światłocienie na zjazdach to koszmar. Od tej pory do końca kołka trzymałem się jeszcze do 50 metrów za grupka Marcina kawałek dalej na grupkę Marcina naszą grupa M 40 i porwali mi go😉. Cino jak dziś zauważyłem ma fajny nawyki na szosie rozgląda się trochę jak Kwiata wiece co za nim wie co obok to bardzo cena cecha. W miarę wzrostu formy jeszcze nie raz mu pomoże a forma jest już bardzo przyzwoita. Marcin osiągnął bardzo duży progres. Tak trzymać. Ja zostawiłem sobie na koniec atrakcję finisz nie chciałem uzyskać super czasu prostej finiszowej chciałem wygrać  z swoje grupki. Nie najeżdżałem na hopkę do mety 50 km/h tylko 42 i tak wjechałem na metę Na chwile  z koła wyszedł mi kolega, ale nadludzkim wysiłkiem i kadencją 110 wbiłem się na metę pierwszy Nie ważne  z której grupy finiszujesz, emocje są zawsze te same😉 Zawsze mówię że  na wyścigach  w górach podjeżdżam średnio ale nie to mnie wkurw. Znacznie gorsze sa zjazdy . To dlatego najlepsze  w życiu wyniki miałem tylko na płaskich trasach Leszno, Niechorze, Żmigród wszędzie płasko. Taki Perszeron  z nizin  ze mnie ( Perszeron to duży koń roboczy, masywny i raczej nieskory do szybkich galopów)

Matek to kategoria M40. Nasz doświadczony kolega zawsze poklepie po plecach jak przejeżdżą dziś klepnął i mnie i Cina 300 metrów dalej. Marcin dziś znowu zajął miejsce  w dychu choć chyba jeszcze 1000 km nie przejechał  w tym sezonie wliczając  w to zimowe rundy po Borach.

Via Dolny Śląsk

Nasz kolega Adrian miał dziś kolizję, niegroźna na szczęście Gość wjechał od tyłu  w Adriana i oczywiście jak to bywa wina obarczył Adiego. Nie znam takiego kraju na świecie gdzie cokolwiek co jeździ wjeżdżające komuś  w kufer jest niewinne Do tego służą takie dwie wajchy na kierownicy zwane hamulcami, aby zwolnic i nie rąbnąć  w kogoś.. Dziewczyna Adriana zaliczyła dziś swój szosowy debiut jeździła  z nami  w zimie pod Forum i o ile mnie pamięć ni myśli była 10. Gratulacje

Dystans Pro dziś to 5 wymagających okrążeni dokładnie takich jak nasze. Pytałem się po wyścigu naszych chłopaków czy ta ścianka to jakieś wielkie halo. Powiedzieli że lepiej tam wjechać szybko niż mordować się później spawając na zjeździe. Prawie 90 kilometrów i ponad 2 h ścigania to optymalna długość dla wytrenowanych dobrze kolarzy . Tacy właśnie pojawiali się dziś na starcie dystansu Pro. Na ostatnim okrążeniu pojechaliśmy  z Kuba 3 raz dziś Strzegomiany i tą sztajfa na koniec żeby podać Bidon Tomkowi. Na szczycie Tomek ostatecznie bidonu nie chciał ale można było zaobserwować jak jadą najlepsi kolarze zawodów. Grupę prowadził jak zawsze mocny Mikołaj Jurkowlaniec za nim na kole jechał kolarz którego nie znam ucieczkę zamykał Michał Fonał  Michał zapowiadał że długość wyścigu mu pasuję Ostatecznie  w tej kolejności chłopaki wjechali na metę. Pierwsza pościgowa rozciągnąłeś się mocno obserwowałem uważnie moment przejęcia przez szczyt czołówki Łukasz Młynarskie nawet sekundy nie zwolnił, od razu załadował 2 biegi  w dół i ruszył ostro na zjazd. Kolarze spoza Top 30 na chwile podnosili się na szczycie żeby złapać jeden głębszy oddech i dopiero ruszali na zjazd. Łukasz zachował pochyloną mocno pozycję i sprawnie ruszył  w Dół. Nasz Tomek ostatecznie bidonu nie wziął ale akcję Marcina i moja ocenił Profesjonalnie. Jeżdżę na wyścigi od 8 lat i wiem że bidon nie podaję jak kolarz jedzie  w maksymalnym zapieka tylko kawałek dalej zanim się rozpędzić. Chociaż to mi wychodzi. Marcin na dole dał znać że bidon czeka to tez ważne jak kolarz chce wziąć bidon to wyrzuca jeden swój. Tomek i Romek jechali dość wysoko 7 miejsc ei 12  w M30 to nie jest Krzywda. Zawsze też pamiętam że miejsca liczą siwe  w wyścigach jednodniowych,  w etapówkach liczą się rozniecę czasowe i to by dopiero było ultra ciekawe gdyby na dystansie Pro potraktować te kilka startów jak rozłożoną  w czasie etapówkami dołożyć dla chłopaków jakąś 25 km czasówkę skala atrakcji wg mnie poszybowała by znacznie do góry. To się da techniczne zrobić. Ciekawe czy ludziom by się to podobała? Jedyny problem kolarze musieli by jeździć wszystko czyli pomysł upada. Za chwilą  z Kubą i Marcinem zjechaliśmy na dół a impreza dobiegała końca.

via dolny slask

Jeszcze bajejra przy paśniku Z chłopakami  z Jeleniej Góry. Chwilę później  z Przemkiem Zawadą zachęcaliśmy do ogolenia sobie nóg naszych kolegów. Konkretnych argumentów nie przytoczę, bo czytają to tez wg Google Analytics nieletni😉  ale znów było sporo śmiechu. Wiem jedno jak kolarz raz ogoli nogi, będzie golił zawsze. Atrakcja Sobótki jest jeszcze jedna to konferancjer jak Ten Pan ma dar pozytywnej bajery. Kiedyś nawet wspomniał że on wie że amator się denerwuję a on tak bajeruje żeby się trochę mniej denerwował. Pozytywna osoba i nie raz słyszałem że i wiedzę historyczną o wyścigach ma niemałą

 

Ok to do następnego razu! Mam nadzieje że wlezę do Baryczy w czerwcu. Oli do dzieła😉 Z Łukim weźmiemy Olego na objazd, zrobimy co  w naszej mocy żeby powalczył i stanał na pudle.

 

Jeden minus Via Dolny Śłąsk firma mierząca czas zerknijcie dziś na wyniki to wyda Wam sie że na innym wyścigu byliście.

Jeżeli relacja Ci się podobała prośba o udostępnienie na FB, dla Ciebie to niewiele a dla mnie to całkiem ważna rzecz. Dziękuję

 

Bartosz Kasprzyk

Road-Racing.pl

Zdjęcia Marcin Cawricz Film na FB Marcin Cawricz