Dog’s Head 2
Druga edycja Dog’s Head już za nami. Ustawka ta, to kontynuacja spotkań kolarzy. Przede wszystkim z Jeleniogórskich i Bolesławieckich klubów. Pierwsza edycja to Wleń 2015, Później w koszmarnych warunkach ustawka w Wleniu z ściganiem się na Bełczynę i nagrodami, oraz zjazdem z Miedzianki w temperaturze +1 stopień w deszczu. Pierwszy raz wydawało mi się wtedy, że właśnie zaczynam zamarzać. Dzisiaj szczuplejszy ode mnie, delikatnie mówiąc znacznie, Łukasz Krzyszczak wspominał, że puls nie pedałując dojechał mu do 140 bpm. Tak organizm bronił się przed wyziębieniem. Nie wiem czy mi puls skoczył, ale więcej nie chcę czegoś takiego przeżywać. Mniej marznę jak jest -10 w lesie i śmigamy po śniegu. Na szczęście jadąc w stronę Jeleniej zbliżaliśmy się do strefy lepszej pogody nie padało zrobiło się cieplej.
Kolejna to Wiosenny Dogs Head 1. Pierwszy raz z ekipa przetestowaliśmy tę trasę. Późną wiosną spotkanie z kolarzami z GKJG, Quest Road, Road-Racing.pl i resztą ekipy na górskiej ustawce zakończonej w Szklarskiej Porębie w Czarnym Kamieniu.Po drodze Zimna Przełęcz Strava Challenge. Pod koniec głodny i zmachany pomyliłem drogę i zjechałem w okolice PKSu w Szklarskiej . Tym samym od pysznego makaronu i browarka dzieliło mnie jedynie 100 metrów. 100 metrów w pionie…. Wszystkie ustawki do tej pory to świetne imprezy i szansa na spotkanie się z sąsiadami z południa. A że Jelenia Góra kolarstwem stoi to i spotkania są na odpowiednio wysokim poziomie. Dla mnie bardzo ważna jest część towarzyska tych spotkań. .
Dziś spotkaliśmy się w tradycyjnym miejscu dla Bolesławieckich zbiórek kolarskich- pod Forum . Stara sprawdzona ekipa: Irek Zbyszek Jarek i Jacek. Prawie cały Road-Racing.pl Czyli Arek, Marcin M., Marcin C. Romek, Maciek, Mirek, Emil, Oliwer, Marek, Julek, Sławek Krzysiek i ja . Do tego Fabian Adrian, Z Jeleniej przyjechał Stasiu, Łukasz i ich kolega wyleciało mi z głowy jak ma na imię. Z Gryfowa przyjechał Szymon z Optyk Okular, Z Złotoryi Jacek z XTRaBike oraz mój sąsiad zza rzeki Bóbr Krzychu tez XTRabike. W stroju Dobre Sklepy Rowerowe pojawił się Krzysiek Ustawka i jej wynik były sprawą otwartą w takim układzie. W roli faworyta obsadzono Łukasza Młynarskiego, ale przecież wiosennej ustawki nie wygrał, pokonał go Marcin. Do tego mocni kolarze tacy jak Romek i Łukasz. Bardzo szybkim i dysponującym mocnym finiszem kolarzem jest Krzysiek Bukraba. Świetnie tez jeździ technicznie . To zasługa lat spędzonych na rowerze MTB. Krzychu co prawda to człowiek demolka dla sprzętu, opon itd. Ale jeździ szybko i dysponuje dobrym finiszem. Jacek też dojeżdża na wysokich miejscach na wyścigach.
Zebraliśmy się na starcie w Krzyżowej. Zaraz za startem zaczęło się. Jacek depnął mocnej i próbował odjechać. Jako, że jechałem z przodu grupy, parę mocnych obrotów łańcuch dwa żeby w dół i mam go. Pierwszy odjazd skasowany. W miarę spokojnie przejechaliśmy odcinek do Gromadki pod koniec jednak znowu poszedł gaz, musiałem się pospieszyć żeby jazda w grupie nie skończyła się zanim się na dobre zaczęła. Jeszcze w Gromadce przy wyjeździe złapałem grupę dociągając na kole o ile dobrze widziałem Marcina i jeszcze kogoś. Prosta do Wierzbowej szła szybko ale bez wielkiego wysiłku tym razem wiatr nam sprzyjał. Załączam wam zrzut z ciekawego programu, którego bardzo lubię używać Nie będę opisywał co się z niego da wydusić . W każdym razie ucina on rozmowy i wątpliwości nt skąd wiało Jasny niebieski- w plecy, czerwony- w twarz, ciemny niebieski- wiatry boczne.
W Wierzbowej ludzie wpadli z impetem na bruk. Kolarze z praktyka MTB szli jak burza po kocich łbach. Cześć z nas ewakuowała się na chodnik. Część walczyła z brutalną kostką z Wierzbowej. Ja sobie nie mogę wyobrazić jakim wysiłkiem jest pokonywanie tylu podjazdów na takiej Flandrii . Zaprzyjaźniony z Road-Racing.pl Tomasz Kiendyś ukończył ten ekstremalnie trudny i wyczerpujący wyścig, a tam taka kostka prowadzi kolarzy pod górę… 4000 metrów w pionie i profil wyścigu jak grzebień. Wierzbowa to tylko śmieszny duperelek przy tym.Nie mniej jednak trżęsie niemiłosiernie.
Za brukiem na prostej drodze doszło do małej kraksy. W jej wyniku nie słyszący okrzyków kolarze Krzysiek, Łukasz i Stasiu poszli w odjazd. Reszta zwolniła zerknąć co się stało. Arek Mirek i Sławek zatrzymali się chwilę upewnić się że wszystko jest ok. Niemniej jednak ucieczka ruszyła, a za nią pościg. Grupa pościgowa jak zawsze gdy do mety jest jeszcze 60 km, nie zebrała się od razu do ostrej roboty. Szarpnięcia jednak były i to częste . Bardzo ładnie jechał dziś Marcin. Marcin nie zrobił w tym roku postępu on przeszedł transformację. To zupełnie inny kolarz: odważnie skacze jak trzeba przycisnąć, jechał dziś bardzo ładnie Od pierwszej pościgowej odpadł dopiero w Modłej, po kolejnym nie wiem już którym zaciągu. Prosta do Gromadki to moja trochę dziwna walka o utrzymanie się w grupie. Jadę po płaskim 40 km/h 10 metrów za grupa i wydaje się że jestem już tak blisko że już nie ma co się dalej szarpać .Wcale nie jestem blisko, jestem bardzo daleko koło nie działa. A ja dalej 10 metrów za grupą i tak do zakrętu w Gromadce na mini podjazd. Znaczy mini to on nie jest, ale średnie nachylenie ma nieco ponad 2 % w stromszych miejscach tak do 3-4 % ciągnie się przez miejscowość, a dalej wije sie w lesie. W sumie ponad 2 kilometry. Znam ten podjazd na pamięć, ale i tak czasem się dam oszukać co do liczby łuków w prawo do końca. Na podjazd wjeżdżam w okolicy 11 miejsca. Przede mną Krzysiek z Łukaszem i Stachem w ucieczce oraz pierwsza pościgowa a w niej Marcin M. Roman Kuba Adrian Łukasz i Jacek. I chyba to tyle. Na szczycie od grupy odpada Kuba. Ja mijam metę i zostaje jeszcze jedno kółko. Za mną Marcin C. Mirek i Krzysiek i Sławek Ta trójka przeszła Marcina i doszła mnie w Krzyżowej. Siadłem na koło wiedząc, że jak w grupie jest Mirek –to lekko nie będzie. Za chwile złowiliśmy Maćka i zaczęła się dość szybka jazda po zmianach.
Jazda na ustawce, to jest jazda na ustawce. Niby już o pudło nie walczymy, ale walka trwa. Dalej każdy chce do mety jak najszybciej dotrzeć. Przed Wierzbową chłopaki mieli 20 metrów przewagi i.... nie opisze szczegółów tego zdarzenia ;-) ... W każdym razie ja zostałem i mogłem z bliska obejrzeć drezynę kolejową. Myślałem już, że te tory są tu na sztukę. Tu jednak coś jeździ. Pewnie raz na dobę a w niedzielę wcale. Ja jednak mam takie szczęście. Pamiętacie akcje z TGV na TDF? Tu było podobnie, tylko prędkość drezyny 10x mniejsza. No to zostało mi jak obliczyłem jakieś 20 pare kilosów do mety. W baku juz benzyna chlupocze na dnie, ale nie jechało się źle . Wiedziałem że za mną jest jeszcze sporo kolarzy. To tez daję jakiś napęd. Za drugimi torami przed Modłą z daleka rozpoznałem Emila. Nie wyglądał za dobrze. Pytam się jak się czuje . On na to, że nie za dobrze Ale na kole wysiedzisz?-pytam. Tak- odpowiedział. No to jedziemy i tak z pasażerem na kole cisnąłem do mety. . Zbliżamy się do sklepu,
Mówię Emil wbijaj do sklepu i kup puszkę coli. Myślałem, że może klasycznie w takich przypadkach cola postawi go na nogi . Emil miał ze sobą czekoladę zjadł kawałek i dalej się nie najlepiej czuł, Nic to, musi jakoś przeżyć na tym kole. Zbliżaliśmy się do mety. Nam mecie ogromna gromada kolarzy i … kibiców. Piotrek z Jeleniej Góry spóźnił się na finisz, a było co oglądać .Później zrobił jeszcze sporo zdjęć. Cieszę się, że przyjechał do nas. Zawsze to okazja się spotkać Na szczęście na mecie z telefonem gotowym do kręcenia video był Oliwer . Oliwer pechowo złapał kapcia na 3 kilometrze trasy. Pech. Oliwer zdobył 3 miejsce w pierwszej edycji Dog’s Head.
W 10 zafiniszował jeszcze Kuba i Adrian plus 3 kolejnych kolarzy wychodziło by że Mirek Maciek i Sławek. Kuba jechał dziś również świetnie prawie całe pierwsze kółko przejechałem w jego pobliżu. Pewnie wdrapał bym sie tez na pierwszy podjazd gdyby nie moja fatalna decyzja żeby wisieć za grupą przez 3 km.
Finiszowa rozgrywka o główna nagrodę poprzedzona była jeszcze walką. Julek widząc co się dzieje wyszedł na czoło grupy i nadał mocne tempo, tak aby nie było skoków. Zebrał za to pochwałę na mecie od Marcina co nie jest częstym zjawiskiem. Tym bardziej pochwała cieszy. Julo parł do przodu przez ostatnie kilometry trzymając odpowiednio wysokie tempo na podjazdach. Dla nie interesujących się taktyką, taka jazda zapobiega odjazdom. Julek pracował jak rasowy pomocnik. Walka o pierwsze miejsce miała charakter sprintu z małej grupki Pierwszy zaatakował Roman. Na koła siadł mu Łukasz gdzieś bokiem musiał atakować Marcin którego od 65 km męczyły skurcze. Na metę Łukasz wpadł zaraz przed Romanem dalej Roman, Marcin i Łukasz K. na 5 miejscu finiszował Stanisław. Stasiu na początku rozprowadzał Łukasza i to zza tej dwójki ruszył Roman. Łukasz dołał złapać koła Romana i skontrowac 40 metrów przed kreską. Wyszedł z koła jeszcze chwilą i wygrana w Dog's Head 2 była jego. Brawo dla wszystkich którzy ruszyli dziś na trasę ,
Później już tylko dobry browar. Bajera i trochę jakby bardziej zmęczone mordki niż po pierwszej edycji Pierwsza edycja ze względu na pore roku to był miniak dzis dystans był już bardziej godny. Ciekawostka jest taka że na pierwszym Dog's Head średnia zwycięzcy była niższa niż moja na pierwszym kółku. Przede przypomnę finiszowało około 11 kolarzy. Jest jesień jest noga;-)
Zabawa była pierwszoligowa. Trasę zabezpieczył nam fachowo Marcin na motocyklu. Wszystkim wam bardzo dziękuję za przybycie. Maćkowi Emilowi i Kubie dziękuje za pomoc w organizacji. Szczególnie Maciek mocno się zaangażował kilkoma sieknięciami młotka wbijał pionowe oznaczenia. Załatwił też Motomana Marcina. Kuba dostarczył elegancki granicik. Emilio używając kotwy Soudala przymocował wprawnie tabliczki. Lotto Soudal sponsorowane jest właśnie przez belgijskiego producenta chemii budowlanej. Emil to jedyny znany mi gość który ustawi idealnie prosto siodełko bez żadnych narzędzi. Stąd i tabliczki prosto klei na granit bez przyrządów ;-).
Ja mam zawsze satysfakcje po takiej imprezie z zrobienia czegoś dla Was. Nie oczekuje niczego w zamian. Jedyne na czym mi zależy to na fajnie spędzonym niedzielnym przedpołudniu z kolegami na tym żebyśmy mieli co na stare lata wspominać.
Dziękuje tez na koniec sponsorom: Czarny Kamień Resort & Spa za ufundowanie trzech karnetów. Do spa śmigną Łukasz, Roman i Arek z osobami towarzyszącymi ;-) Gratulacje chłopaki! Pamiętajcie żeby po saunie zamówić najlepszy makaron z łososiem w tej części Europy. Ja się znam na tym co dobre ;-) Łukasz właśnie harata w Fifę.na ACER PREDATOR G 3 który jak widziałem na żywo, podobał się raczej Łukaszowi. Dziękuje tez firmę ekstraDOM Marcina Cawricza za ufundowanie nam tak potrzebnych napojów po ustawce. Browar po takiej ustawce wchodzi jak deszcz w Saharę. Polecam zapoznanie się z ofertę materiałów budowlanych oferowanych przez firmę Marcina, szczególnie jak jesteście z Bolesławca lub okolic.
Zdjęcia Arek Bednarski, Piotr Kloczkowski
Tekst : Bartosz Kasprzyk
Road-Racing.pl