Acer

 

https://fitwheels.eu/

 

Listopad na Grodźcu 2016

Kategoria

Forum 13-11-2016

Dziś poranek przywitał nas rześka temperaturą – 5 st C i wysokim ciśnieniem . Czyli piękna najlepszą pogodą jaka może się u nas trafić. Jesteśmy  w większości pod wpływem niżów znad Atlantyku mokrych, zgniłych i chmurzastych, jaka pada to wiadomo skąd to przylazło. Przeciwstawnym zjawiskiem są kontynentalne wyże znad Rosji. Każdy kolarz to trochę meteorolog, obserwuję jak się wiatraki na autostradzie układają  w która stronę wieje jak popołudniową rundkę sobie ulżyć inteligentnie. Jak widzę wyżową pogodę nie mam pytań humor na 110 % i do tego słoneczko którego tak ostatnio brakuję.

Dziś była opcja kontynentalna najzdrowsza pogoda. W dzień niepodległości bardzo energicznie pokonaliśmy kółko w  Borach w bardzo przyzwoitym tempie do wyjazdu  z lasu przeciętna to około 24-25 km/h uwzględniając proste czołgowe i rozrypane drogi przed Golnicami. Dziękuje opatrzności że wyjazd  z jednego  z dołów był pod normalnym katem  w innym wypadku został bym  w nim przy prędkości wjazdu 25 km/h;-). I to już mogło by nie być śmieszne. Temperatura była około 2 st C mokro wilgoć chmury listopad krótko mówiąc Tym bardziej cieszyłem się na dzisiejsze kółko.

Szczepan dzień wcześniej napisał czy kierunek Bory to definitywnie postanowiony. Nic nie jest definitywnie postanowione zanim się ekipa nie zbierze. Taka to demokracja.

Pod forum zebrała się dziś spora Ekipa Zbyszek Tomek Władek, Niestety na szosach;-),Klaudia, Romek Marcin, Fabian Marek, Emil Oliwer, Tomek Kuba, Bracia Maciek i Bartek, z Road-Racing Bracia Adrian i Marcin, Szczepan i Artur z Bikestacji Mieli również dołączyć do nas Bożena (Cyklistka.pl) i Bartek  z Legnicy ale przyjechali na szosach. Następnym razem  w chłodną porę zapraszamy na góralach;-).

Standardowo tereny na wschód od Bolesławca kojarzą mi się  z polami i fajnym laskiem „Skałki” plus mega wiśnią na wulkanicznym torcie Grodziec. Dobrze że człowiek zdecyduje się na zmianę tras bo okazało się że są tam przykładowo 2 kilometrowe podjazdy plus ścianki takie że rower dęba staje.

Szczepan  z Marcinem prowadzili grupę przejeżdżaliśmy koło domu Mirka  w 20 osób chciałem krzyknąć i dać mu znać że jedziemy ale auta nie ma to i Mirka nie ma;-) Przez Las przebiliśmy się sprawnie, Maciej jechał na Oldschoolowej  Przełajówce która daje dziś wyobrażenie czym były szosy lat temu 30. Oglądałem kiedyś materiał ukazujący różnice w ustawieniu tamtych rowerów do dzisiejszych. Tamte rowery miały znacznie mniejszy drop siodło kierownica . Ze względu na to że kolarze większość czasu jeździli w właśnie  w dropach Pozycję aero osiągali uginając łokcie. Dzięki temu jadąc na wyprostowanych rękach nie mieli aż tak ekstremalnej pozycji i mogli sobie spokojnie hetać długie kilometry. Początek tej trasy przypomina organizowane kiedyś przez Cyklosport maratony. Polne  drogi o niewielkiej trudności. W drodze do Tomaszowa Marek jak to Marek całe życie  w ucieczce, jechał kawałek przed grupą;-) Ma zaliczone dziś metry  w ucieczce nie jest źle. Na podjeździe nic nikomu nie trzeba mówić wszyscy automatycznie cisną trochę mocniej podjeździk niczego sobie. Przede mną Marcin Szczepan a obok Marek, tak Marka znam  z zaciekłości i ambicji. Pozytywne dla mnie było to że Szczepan, Marcin i kto tam był  z przodu czuwali żeby się grupa nie rozsypała. Jeszcze Trawers przez wilgotne pola i jesteśmy  w Lubkowie . Przy okazji dowiedziałem się że mój dobry kolega Oli jest od jakiegoś czasu nowym właścicielem Koma z  Lubkowa do Wilczego Lasu, już jest jakaś mała motywacja żeby się zima ruszać;-) Gratuluje Oli ty maszyno do jeżdżenia;-)

Za chwile skręciliśmy  w drogę oznaczoną znakiem ślepa droga od razu wiedziałem że to droga dla nas. Wjechaliśmy  w las który mnie  pozytywnie zaskoczył. Piękny Leśny podjazd przypominający nieco lasy Sulechowskie.. Piękny podjazd zachęcił chłopaków do depnięciu żywszego nie znałem go nie wiedziałem gdzie się kończy ale i tak jechało się super. Mógłby ten podjazd być trochę bliżej ale nie wymagajmy cudów piękny kawałek drogi od dziś odtajniony;-) Marcin pokazywał  w trakcie jazdy jak panować na rowerem na błocie, ja po potężnej glebie w Istebnej na przód nie zakładam opon ze zbyt niskim bieżnikiem . W Istebnej u Grzesia Golonki zjeżdżałem rynną błotną aż tu nagle bez zapowiedzi Maxxis Ikon stracił przyczepność i rypnąłem 4 literami o ziemię, kilka karmników  w okolicy spadło z  drzew w USA wykryli wstrząs tektoniczny  w okolicach Beskidu a to tylko ja huknąłem o ziemie. Pewnie cos nie tak technicznie zrobiłem bo ze mnie kolarz górski bardzo przeciętny jednak od tamtej pory na przód zakładam cos bardziej agresywnego i jakoś żyję.

Cała ekipa zjechała fajnym szybkim i szerokim jak autostrada zjazdem w  kierunku Jurkowa Kryspin skakał widowiskowo nad kałużami,  Przecięliśmy drogę którą forum przemierzała już setki razy. Miejsce  w którym po pierwszym leciutkim podjeździe  z Iwin idzie się na mały podjazd do Olszanicy to tam jest chwila na dwa oddechy i gaz na górę. Ale dziś godnie na góralach pojechaliśmy  w kierunku na Grodziec. Czekała na cała załogę fajna niespodzianka. 200 metrowa ścianka o średnim czyli uwzgledniającym najazd i wyjazd przechyle 10 % w środku mamy do czynienia  z przechyłem od 14 do 21 % pod koniec to tam kilku kolarzy straciło przyczepność. Fajny kawałek. Dalej znana droga na Grodziec ja wybrałem dłuższą trochę na około przed przyzamkowe podwórze. Przejeżdżą się tam  pod zdezolowanym przesłałem pseudo mostu Kuba dał znać że co pół godziny leci  z stamtąd cegłówka . Cegłówka o standardach  z Unii ale Piastowskiej 12 kg;-) Udało się nic mi dwa razy na głowę nie spadłogrodziec mtb

Na szczycie krótka przerwa lepiej wyszkoleni technicznie zjechali  z Grodźca terenem. Część pojechała na około na dole przy szlabanie podzielimy się na dwie grupy. Z Markiem Emilem Kubą i Marcinem pojechaliśmy nie znaną mi do dziś kozacką, asfaltowa najpierw 3 km terenem później fajna pofalowana  z zakrętami asfaltóweczka prowadząca do gigantycznej Wioski większej niż niejedno miasto do Raciborowic. Trzeba ją jakoś wpleść  w wiosenne pętelki na wschód od Bolesławca. Świetna droga. Marek eksplorator nowych dróg wykrył jeszcze jakiś asfalt  w bok  z podjazdem. Ale to mogłaby ślepa droga do paru posesji. W Warcie Marek zabronował jazdę terenem do Bolesławca fajnie że się kusiliśmy znowu nieznany kawałek do skałek. Dalej już znana droga do Łazisk . Emila prawie pod dom odprowadziliśmy później kawałek polna drogę która ma być droga na Grodziec  w przyszłości i myjka. Przy okazji dałem znać Tomkowi na co uważać przy używaniu Karchera przy myciu Fury. Tomek nabył drogą kupna;-) 29 cali w MTB to był uczciwy przełom, te rowery idą jak petarda po nierównościach i naprawdę jeżdżą szybciej. Co prawda mój 26 była szybka jak przeciąg i nie odczuwam lepszych przyspieszeń na 29 cali ale średnie są wyższe. Do tamtych przyspieszeń potrzebne były by lżejsze opony.

Reszta ekipy terenem wróciła do Bolesławca. Kierując się kamienista droga na Żeliszów na tej drodze trzęsie niemiłosiernie, a podjazd o niewielkim nachyleniu nie ma końca.

 

Tak oto kolejna sympatyczna i dająca podtrzymanie formy . chciałbym tez zwrócić uwagę na wyczyn naszego bardzo sympatycznego kolegi. Przejechał na Dzień Niepodległości 100km na trenażerze. To są dla mnie szokujące wartości nigdy nie wysiedziałem na rolce dłużej niż godzinę. Nie ważne, to bardzo dużo i bardzo długo, Arek Gratuluję!!!

Zła wiadomość dla niektórych  z nas to to że  w 2017 nie odbędzie się Żądło Szerszenia. To takie płaskie imprezy gdzie liczy się tylko moc i wytrwałość lubię najbardziej. Góralem już nie będę tu mogę się jakoś tam pościgach przy wszystkich ograniczeniach Żądło miało swój klimat To tu Mirek pięknie walczył na 150 km, to ten wyścig na tym samym dystansie ukończyli Marek i Adrian. To tutaj Maciej wywalczył pierwszą 10 klasyfikacji  w kategorii. Szkoda nie każdy wyścig musi być po hopach czy  w górach płaskie trasy tez mają swój urok.  Żeby zaraz nie było to moje zdanie wynikające  z moich upodobań góralom oczywiście polecam góry.