Kolarska Niedziela
Część ekipa!
Weekend, który już za nami, to kilka startów chłopaków z naszej Ekipy rekordzistą jest na pewno Jacek Sudół . Docelową imprezą Jacka jest Bikeadventure czyli etapówka MTB stąd Jacek lubi przećwiczyć wysiłek dzień po dniu. Zaczął od 2 miejsca w kategorii na imprezie MTB w Niemczech. W Sobotę wystartował w Bikemaratonie osiągając bardzo przyzwoity rezultat 7 miejsce w kategorii w największym celu MTB w Polsce to wynik który cieszy, szczególnie wobec kończenia wyścigu w defektem siodła. Jacek bardzo dobrze zjeżdża, utrzymanie pozycji na ostatnich kilometrach wymagało wielkiego wysiłku. Kończyłem kiedyś maraton MTB na dystansie Mega z połamane SLR Selle Italia, wiem o czym piszę. Tym bardziej gratulację. Jakby tego było mało Jacek rześki i gotowy do walki zameldował się w sektorze startowym na Kaczmarku dzisiaj. Niesiony dopingiem rodzinki zajał 6 miejsce w M40 i 17 Open. Brawo Jacek!
Drugi Atleta o niezłomnym podejściu do tematu to Łukasz Łopuszyński. Łuki w sobotę razem z Tomkiem Kosakowskim wystartował w ambitnym wyścigu dla amatorów organizowanym przy okazji grodów Piastowskich Wyników jeszcze nie ma ale ukończenie wyścigu w srodku stawki to nie jest kiepski rezultat tym bardziej jak wyścig ma 1000 metrów w pionie na 37 kilometrach a 3 kilometrowy zjazd prowadzi po kostce brukowej. Tomasz tez walczył ambitnie. Tomasz mimo wszystko woli wyścigi w górach wychodzi poniekąd z słusznego założenia że ile podjedzie tyle zjedzie(gdy start i meta sa w jednym miejscu) i tak jakoś wspierany tym optymistycznym wnioskiem lubi wyścigi w górach 😉.
Dziś Łuki zebrał się w sobie i ruszył do boju w Pajdzie chleba w Jaworze. Łukasz przykłada wielka wagę do taktyki w wyścigach . W sumie to słuszna strategia. Chwila próby przyszła na Stanisławowie. Stromy w końcówce podjazd wszedł w nogi Łukaszowi. Słynna Góra dziesiątki razy przybliżana mi przez dawnego kolegę Grzegorza. Pojęcia nie mam gdzie ona dokładnie jest, ale czuje jak bym ja znał bardzo dobrze. Łukasz złapał kapcia 3 km przed metą. Testy Oponek Specialized S-Works Turbo Cotton przeprowadził tez w Konstancinie na rondzie nasz kolega Marcin. Nie wytrzymały ekstremalnego przeciążenia na rondzie, tutaj jakiś kapeć, czas wrócić do sprawdzonego klasyka wszechczasów Continental GP 4000 S II …
Dzięki testowi Marcina nie zapamiętam Konstancina jak polskiego Beverly Hills, tylko jako miejsce gdzie rondo było za ciasne 😉 Marcin jednak jak porządny kolarz zebrał się i opierdzielił z nami w fajnym tempie całę słynne Gassy. Oj zdziwilibyście się jak ta rundka wygląda. W sumie nie wygląda to tereny zalewowe Wisły niezłej jakości asfalt mało zabudowań takie Kraśniki opitolone z domów. Ruch środku tygodni a spory dwa większe peletony Mega Lans i dalej tego nie będę rozwijał to napędza przemysł rowerowy –. Mało nas to z Łukim i Marcinem interesowało i skasowaliśmy 300 metrowa lukę na 1,5 km. Przejechałem też największą górą w Wawie czyli Górę Kalwarię -400 metrowy wypierdek . Hopka jakich u nas bez liku, tam się wyróżnia . Na bezrybiu i rak ryba. Ogólnie pętelka niezła, dużo fajnych łuków i zakrętów. Tylko w najczarniejszych koszmarach nie chce wiedzieć jak to wygląda w Sobotę rano. Na segmentach po 4500 osób czyli 1 /4 tego co Alpe’d Huez ale zawsze 30 razy więcej niż w Bolesławcu. Jak zauważył Przemo Zet sporo tam też trenujących na rowerach czasowych Triathlonistów. Średnio to bezpieczne towarzystwo ale na szczęście chłopaki i dziewczyny zdają sobie z tego sprawę i pchają się do jazdy w grupie.
Ostatni wyścigowy akapit poświecę Romkowi Romek pojechał dziś świetnie na Pajdzie . Na długim dystansie pojawiło się kilkunastu mocnych kolarzy. Roman trenuje sam, ma na to swoje pomysły i jak widać jego klasykowi charakter tylko się wzmacnia. Na Stanisławowie 8 osobowa grupka w Romanem w składzie zostawiła resztę stawki, tworząc około 30-40 sekundową przewagę . Jednak 8 osób to spora grupa i współpraca nie zawsze idzie idealnie. Sporym wysiłkiem chłopaki którzy zostali na Stanisławowie dospawali (dołączył między innymi waleczny i zmotywowany jak zawsze Łukasz Młynarski. Łukasz w grupie więc rokowania co do końcówki się nieco zmieniają Na Finisz najpierw po bruku później po kostce brukowej grupa szła ostro. Łukasz Młynarski wygrał kategorię M30 Roman w tej samej sekundzie wpadł na metę 4. Gratulacje Roman Jestem fanem charakteru jazdy Romka który jest kolarzem uniwersalnym wielkich gór nie lubi ale na kląskowych wyścigach i po płaskim radzi sobie zawsze dobrze. Ostatnio mniej go pech prześladuję więc jest git. W Grupie z Romanem finiszował Adrian z Lwówka niezawodny Szosowiec 😉 Wielu chłopaków pokroju Adiego żałuje pewnie że nie odbędzie wyścig w Trzebnicy Kocie Góry zostały odwołane. W zamian za to dwie imprezy po płaskim. Prababkę która jest częścią Kocich Gór w kosmicznym tempie wjechał w tym tygodniu Kuba. To jest te mistrz ekonomii dwa razy noga ruszy i jest forma😉. Niedługo przyjdą tez ważne starty dla Tomka na terenie który nasz Tomasz preferuje czyli w konkretnych górach. Będę śledził jego jazdę w etapówce pilnie i dawał Wam znać jak idzie. Mam nieodparte wrażenie że dzielą nas już tylko dni do pierwszego miodu. Nie będę musiał być tych izotoników. Co prawda w bidonie będzie mniej kolorowo ale za to o ile zdrowiej.
W kilku słowach opisze dzisiejsze Forum przyszło nas około 10 Władek, Tadek, Zbyszek, Jarek, Tomek Matek Krzych Klaudia, Marcin i ja był plan na Radomice ale udało się go zmodyfikować tak że pojechaliśmy przez Lwówek i Bielankę do Złotoryji. Dzis na zbiórce był miedzy innymi Matek jest Matek jest zabawa pierwszy kawałek prostej i poszła tempówka z Rakowic Wielkich do Torów ciągnął Marcin, za Torami dałem zmianę ja i już się wszystkim nogi rozruszały.
Dalej pod górkę w kierunku Bielanki podjeżdżaliśmy pod wiatr Marcin ćwiczył jakieś swoje tematy. Grupka później sprawnie doleciała do Złotoryi. Kolarze z nas marni ale zdjęcie z hostessami jak się okazuje nie wymaga 6 W/kg i 7 % tkanki tłuszczowej. Tacy jak my tez mogę mieć cos takiego a albumie wystarczy się zapytać😉 . Klaudia patrzyła na to śmiejąc się niesłabo z tej całej sytuacji. Poznaliśmy tez jedną tajemnice Podium Girls. Jak kolarz nic chcę się ładnie uśmiechnąć gilgoczą go za plecami i wtedy już nie ma wyjścia . Wesoło było na maksa, oj było. To z czego jestem w Road-Racingu jako jego założyciel dumny, to fakt że mam 100 % pewność że u nas są tylko i wyłącznie osoby które chcą tu być a nie te które wietrzą w tym jakiś interes…
Śmiechów nie było końca, droga z Złotoryi przebiegała w idealnym klimacie łaskawy wiaterek z kierunku wschodniego uprzejmie pchał nas do Bolesławca Nawet Olszanica stała się przyjemną przejażdżka Pożartowaliśmy z treningów Marcina na Grodźcu Marcin wbił się na górę kilka razy(Maciek kiedyś walił Grodziec po 10 razy na szybko robiąc nogę na maratony w górach ja wjeżdżałem po 6 razy ale mnie te treningi wkurw. 😉 ) Powiedziałem Marcinowi że tam nia Zamku stoi gość i mówi że ten kolarz tu znowu jedzie😉 Zamek Grodziec widać jak na dłoni z Olszanicy to jakieś 6 km w linii prostej. Wiaterek wiał taki soczysty że 50 km/h na Płaskim i później 40 km/h pod lekka górkę osiągnęliśmy z Krzychem bez większych problemów. Za moment z Władkiem zawinęliśmy do Bolca Marcin z Klaudia pojechał przez Łaziska.
Krótkie wrażenie po dotychczasowym Giro. Sam Michał Kwiatkowski w wywiadzie powiedział że nierozwiązywanie sprawy Frooma żle wpływa na wizerunek kolarstwa. Sama prawda tylko co zz tego.. Sky słabe hmm ale jak to słabe przecież demolowali cały kolarskie świat przez 5 z ostatnich 6 TDF-ów. Jedna rzecz jest charakterystyczna Giro i Vuelta nie maja wiele wspólnego z TDF. To mniej przewidywalne imprezy trudniejsze do kontrolowania itd. Niemniej jednak nie wygląda to na braki w taktyce a na słabsza nogę. Czym spowodowana tego nigdy nie wiemy na 100%. Mitchelton Scott jak na razie radzi sobie świetnie Yates zdaje sobie sprawę że 30 sekund przewagni nad Doumulinem to żadna przewaga ale zobaczymy co zrobi dalej. Dziś w pięknym stylu wygrał etap. Ale Doumulin nie traci zbyt wiele Kluczowe Będą etapy w 3 tygodniu w naprawdę wysokich górach i tam gdzie będzie więcej niż jedna konkretna góra na etapie. Scott Mitchelton wygląda na razie mocno. Obrona koszuli to jednak ciężka robota. Kontrolowanie tempa peletonu przy odjeżdżających ucieczkach będzie coraz mniej stresujące bo za chwile klasycznie ucieczkowcy dorobią się półgodzinnych strat. Oglądamy, obczajamy cieszymy się kolarskim majem…
Fajny dzionek, miły weekend, sporo się działo Na koniec chcę życzyć bardzo fajnemu gościowi jakim jest Krzychu Bukraba szybkiego powrotu do zdrowia i Formy. Przyjmowałem go do klubu parę lat temu od tamtej pory mamy fajny kontakt. Lubię z nim sobie pojechać od czasu do czasu jakąś rundkę. Jeszcze nie jedna runda przed nami Krzychu!
Bartosz Kasprzyk
Road-Racing.pl