Runda Spadających Liści
Sobótka przywitała kolarzy ścigających się w Via Dolny Śłąsk po raz 3. Ślężański Mnich, Visegrad V4 i właśnie runda to edycje rozgrywane w Sobótce.
Tym razem jeździliśmy po starej rundzie zawodów kolarskich w Sobótce. Runda krótsza ale na pewno nie łatwiejsza. Sekwencja dwóch podjazdów zlewających się w jeden z przegibkiem. Utrudniała jazdę wyjątkowo skutecznie. Szczególnie pierwszy z tych podjazdów ostatnie 400 metrów 7-8 %, dawał ostro w kość. Do samej mety ostatnie 100 metrów to właśnie 8 %. Finisz ale Mur de Huy z Fleche Wallone w wersji light;-).
Z Road-Racing.pl na wyścigu pojawiła się trojka kolarzy: Tomek Łukawski Roman Smoleński i ja. Tomek przed wyścigiem zajmował 2 miejsce w generalce , Romek był 7. To bardzo wysokie miejsca patrząc na obsadę. Ja zajmowałem 12 miejsce w swoim dystansie. Na miejsce przyjechaliśmy trochę za późno. Propozycja dla Via Dolny Śląsk na przyszły rok jest taka żeby numer z chipem wydać zawodnikom za kaucją na cały cykl(tym którzy płaca za całość startów w pakiecie. To oszczędzi mnóstwo czasu kolarzom . Paniom z obsługi pozwoli wypić kawkę rano zamiast ciężko pracować przy wydawaniu 5 raz z rzędu chipów.
Finał był taki że ja osoba która ma swój sposób rozgrzewania na który potrzebuje minimum 15 minut a optimum 20 „rozgrzałem” się w 6 minut. Każdy kto był w Sobótce, wie co czeka kolarzy 200 metrów za startem. Na nierozgrzane nogi to jest po prostu tortura. Stanąłem zamiast z przodu (jak zaplanowałem z Łukaszem) na końcu grupy jak pierwsi kolarze byli już na Strzegomianach, ja dopiero ruszałem czas startu to czas brutto całej grupy. Nigdy nie dajcie sobie załadować kitu że są systemy czipów rozróżniające sportowców przy starcie masowym . Czas startowy sektora, to jeden czas i koniec kropka. Tak jest w maratonach MTB i we wszystkich innych tego typu imprezach. Takie są ograniczenia tej technologii.
Po starcie wbiłem się bez jakiegoś przekonania na Strzegomiany. Całość pokonałem w 1:48 co jest o 8 sekund gorszym czasem od najlepszego ale i tak 2 w historii. Jak na tyle ważącego kolarza to i tak niezły rezultat mieszczę się w pierwszych 25% stawki. Po Strzegomianach było jasne że czołówka jest już daleko z przodu. Tego dnia wiało słabo od południa, do zakrętu w prawo jechaliśmy lekko pod wiatr. Trasa Ślężańskiego Mnicha prowadzi na dole pierwszego zjazdu na podjazd, mała runda to ostry zakręt w lewo i słabej jakości prosta z paroma łukami prowadząca do końca klasycznego zjazdu. Dalej droga pokrywa się z rundą Mnicha az do Garncarskiej tam na szczycie nie zjeżdża się w dół tylko wjeżdża po stroma podjeździk na metę. Pierwsze kółko pokonałem z średnia 36,8 km/h niby nieźle ale powinno być i byłoby lepiej, gdybym się porządnie rozgrzał. Nauczka na przyszłość 1,5 h przed startem auto będzie już stało na parkingu. Nic bardziej nie niszczy zabawy z kolarstwa niż nerwy przed startem. Na drugim kółku jechałem z ekipą do której należy Przemek. Przemka poznaliśmy na Dog’s Headzie przyjechał z Młynkiem i Stachem. Doszło do jednej zabawnej sytuacji. Z kolega z Karpacza ciągnęliśmy 30 osobową grupę, może i wzorku nie mam super ale słuch mam jak nietoperz. Gościu z 4 rzędu mówi do nas żebyśmy szybciej jechali bo przed nami jest grupa. Zjawisko bardzo typowe na wyścigach amatorskich kolarze ziewający w środku grupy zapominają dlaczego ziewają. Ziewają dlatego że ktoś z przodu walczy z przeciwnym zefirkiem, biorąc na klatę przeciwności i dając z siebie co nieco. Zawsze się znajdzie jakiś kierownik grupy I zazwyczaj jedzie w idealnym miejscu 3 4 rząd schowany jak w futerale...
Jedziemy, myślę sobie jeszcze Garncarską i z bani. Najechałem jako drugi na zakręt nawet mi wyszło nie straciłem prędkości. Jadę w miarę jak na mnie mocno słyszę Tomka i Romka (Dzięki chłopaki) myślę oni we mnie wierzą daję mocno do pieca, to ostatni podjazd w sezonie. Zagotowany wjechałem już prawie na szczyt zostało ostatni 100 metrów 8 % Nagle czuje ktoś mnie zbliża od tyłu. Nie no nie dam się. Staje w korby choć mi strasznie ciężko i czuje że ten kolarz przechyla się na mnie. No nie bez jaj w pół sekundy zmiana nastawianie doszło do dość gwałtownego kontaktu bark w bark Zmordowałem na tych 100 metrach że już zawsze będę wiedział jak potworne musza być finisze pod górę. Tylko jeden kolarz robi to tak lekko jak nikt inny To maestro Valverde…
Dostaliśmy brawa od spikera i publiczności. Bardzo dziękuje przy okazji . na mecie oczywiście pogratulowaliśmy sobie kolega myślał że jadę w jego kategorii i był przekonany, co mnie raczej nie zachwyciło że z moja posturą, nie podejmę walki. Tu się zdziwił. Ale była kupa śmiechu i żartów. Ostatecznie zająłem 14 miejsce w M30 w generalce plan na przyszły rok Top 10.
O 12:00 na trasę ruszył dystans Maxi Tomek Roman i między innymi Cesare Bendetti Maciej Bodnar i Huzar. Cesare i Bodi jechali na luzaku, Huzar traktuje te starty poważnie…
Startowały tez nasi koledzy z GKJG jadący bardzo udany sezon Łukasz Młynarski, oraz Kamil Królikowski który pewnie wolałby żeby Strzegomiany nie miały 900 metrów tylko 9 kilometrów ;-) Na mecie na którą Łukasz i nasz Tomek dotarli razem po kraksie żartowałem z Kamilem że maskuje swoje zmęczenie jak Nibali, obok ludzie łapią powietrze wszystkim czym się da Kamil zachowuje pokerface… Jechało też sporo innych znajomych. Karol z Verge podnosi swój poziom, robi postępy i jeździ coraz mocniej. Krzysiek Bukraba popisał się ultra mocna jazdą i wygrał M30 na krótkim dystansie. Publiczność swoja jazda bawił Tomek Wołodźko z Radia Eska. Łatwo go poznać głos nie do podrobienia.
Nasze ekipa trzymała się w pierwszej pościgowej z przodu nieziemskie tempo narzucił 16 latek. Górski Mistrz Polski Juniorów starszych z klubu w Jelczu Laskowicach Jakub Byczkowski. Koło utrzymało mu dwóch kolarzy Damian Miela i Przemysław Rozwałka. Damian Walczył do samego końca ale ostatecznie zdecydowała długość roweru. Co możecie obejrzeć na YouTube Road-Racing.pl na naszym kanale jest już trochę rozmaitych filmów. Dłuższe formy powstawały jak na miejscu był nasz kolega Kryspin. To już prawie były etiudy filmowe. J załatwiam sprawę prościej telefon komentarz live i jest film gotowy;-).
Świetnie na ostatnich zawodach zaprezentował się Roman. 13 miejsce Open na dystansie Maxi. Na metę wjechał praktycznie z Huzarem. Cały wyścig jechał dobrze dysponowany. Romek w generalce zajął wysokie 8 miejsce Nasz drugi kolarz na dystansie Maxi Tomasz Łukawski jechał przez cały wyścig w pierwszej pościgowej. I tak pewnie dojechał by do mety, gdyby nie spora kraksa dosłownie 4 kilometry przed metą. W miejscu, które nikt nie znający się na szosie nie typował by na taka hekatombę. Kraksy jednak przeważnie zdarzają się tam gdzie jest banalnie łatwo i nic się nie dzieje. To usypia, rozkojarza. Dwóch kolarzy się chwieje za chwile leży 40 kolarzy na ziemi. Karbon trzaska o asfalt, huk jest naprawdę donośny (nasłuchałem się tego w Lesznie) na szczęście chyba nikt się nie połamał. Szkoda mi również chłopaków, którym ucierpiał sprzęt. Rower to Twój towarzysz. Przez ostanie 8 lat widziałem trochę kraks, przeważnie kolarz amator podnosi się obolały i ogląda czy z rowerem wszystko ok;-) Tak już mamy, rower to źródło naszej przyjemności i dość kosztowna rzecz, stąd jej uszkodzenie nieraz boli bardziej niż szlif.
Ostatecznie w generalce Tomasz zajął 4 miejsce. Gratulację dla wszystkich kolarzy którzy startowali w cyklu Via Dolny Śłąsk. To taki kolarski HUB sklejający różne imprezy pod jedną czapka i generalką. Pomysł dobry, realizacja bardzo dobra. W Przyszłym roku 7 edycji. Mała prośba obliczajcie dystans wyścigów na krótkim tak żeby była choć godzina jazdy dla środka stawki 38 minutowe ściganie to naprawdę mało. Jak Sobótka to cos w stylu 2 kółek na rundzie Ślężańskiego Mnicha. Zawsze to około godzinki z haczykiem i już nie jest źle. Poza tym cały cykl w skali od 0 do 5 oceniam na 6 ;-) Do zobaczenia w komplecie wiosną. Jedną dodatkowa rzecz mamy w pakiecie Strzegomiany się z miejsca nie ruszą i cierpliwie na nas poczekają…
Bartosz Kasprzyk
Road-Racicng.pl
Zdjęcia autorstwa Kasi Rokosz Dziękujemy!
poza zdjęciem z podium